Friday 7 February 2014

Zarżnięta świnia.

Ostatni weekend był dla mnie, nie jedzącej mięsa, trudny. Po raz drugi byłam uczestnikiem bardzo ważnego w rodzinie Nuno wydarzenia. Co roku w lutym rodzina zjeżdża się do domu rodzinnego Nuno aby zabić świnię, którą rok wcześniej kupują i potem tuczą.
W sobotę rano cala rodzina już czekała by przyprowadzić świnkę. Bardzo nie chciałam tego widzieć, tym bardziej słyszeć wiec pojechałam do miasta.
Wieczorem kiedy już świnka nie przypominała świnki... postanowiłam udokumentować produkcje "kaszanki - ryżanki" i innych przetworów. 
Przygotowywanie mięsa jest zajęciem całej rodziny, ciocie gotują, wujkowie kroją a wszystkiemu towarzyszy butelka aguardente de medronho oraz melosy- regionalnych alkoholi z Monchique. Na koniec dnia wszyscy siadają do wielkiego stołu by zjeść wspólną kolacje i wypić wino. 
W niedziele rodzina znowu przyjeżdża by kontynuować przygotowywanie mięsa oraz wspólnie grac w karty, jesc i pic :)

No comments:

Post a Comment