Wednesday 22 January 2014

Zima w Portugalii.

Inspiracja do powstania tego posta jest zdanie wypowiedziane przez dziewczyny z Polski w Faro: "najcieplejszym miejscem w moim mieszkaniu jest balkon". Ja sama niejednokrotnie powiedziałam:" idę na dwór się ogrzać". I własnie dzisiaj z takiego powodu wybrałam się na długi spacer w Faro. W mieszkaniu założenie dwóch bluz i butów typu emu oraz okrycie się kocem nie wystarczyło.
Wiem, w Warszawie jest -7 stopni, pada śnieg i zamarzają pociągi. A w Faro + 15 świeci słonce i tylko czasami pada deszcz i wieje. Myślicie "nie dobijaj nas"... Ale teraz wyobraźcie sobie brak ogrzewania w swoich domach i ze jak wracacie do nich nie ma opcji żeby od razu ściągnąć buty i kurtkę... No własnie. Dla Portugalczyków zima to czas przejściowy, takie o 4 miesiące, które jakoś trzeba przetrwać miedzy jednym upalnym latem a następnym. Instalowanie ogrzewania, kupowanie grzejników nie opłaca się skoro przez  pozostałe 8 miesięcy nie będą one potrzebne. Portugalczycy martwią się bardziej o to, ze będzie im za gorąco i są w stanie wydać dużo pieniędzy na klimatyzacje czy kupno wentylatorów. Bo przecież jak to Nuno mówi: jak jest ci zimno to możesz coś na siebie założyć a jak jest ci za gorąco to nawet jak będziesz nago będzie ci wciąż gorąco. I własnie dlatego gotowanie i jedzenie w kurtkach, to codzienność.
Nuno pochodzi z Monchique - najwyżej położonego miasteczka w regionie Algarve. Monchique, biorąc pod uwagę warunki metrologiczne w tym regionie, jest jak Suwałki w Polsce - biegun zimna. Zdarzały się tu opady śniegu co na południu Portugalii jest abstrakcja. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy spędzając weekend w domu rodziców Nuno, ubrana już we wszystkie cieple ubrania jakie miałam w tym dwie pary rękawiczek i czapkę - będąc W DOMU!- zauważyłam, ze mimo tego zimna - termometr wskazywał 3 stopnie - drzwi pozostawały otwarte, bo ważniejsze jest świeże powietrze. Zapytałam wtedy Nuno czy gdyby spadł śnieg drzwi nadal zostawiliby otwarte, powiedział, ze pewnie tak. Ale taki maja zwyczaj na wsi i już.
Oczywiście narzekam bo taka natura Polaków i mimo, ze każdego ranka walczę żeby wyjść z cieplutkiego łózka to i tak ciesze się ze nie muszę zamarzać w PKP. Polsko... "sorry, mamy taki klimat...." i zapraszamy do Portugalii :)
22.01.2014 - Faro.
28.02.2013 - Monchique.

5 comments:

  1. Mieszkam na północy Portugalii w Viana do Castelo. Po pierwszej zimie spędzonej tutaj sprowadziłem 2 grzejniki z Polski. Tutejsze były 3x droższe i mniej wydajne. Miałem dość tak jak piszesz jedzenia obiadu w kurtce i swetrze;) Dobrze że jeszcze tylko jakieś 1,5 miesiąca "zimy" Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. Byłam w Viana do Castelo i myślę ze musisz mieć tam jeszcze zimniej niż ja w Faro ;) W ten weekend planuje przywieźć chociaż farelkę od rodziców Nuno ;) Pozdrawiam GORĄCO! :)

    ReplyDelete
  3. Ja mieszkam w Barcelos i czesto odwiedzam Viane (mam tam znajomych). Mieszkam juz 4 lata w Portugalii i musze przyznac, ze marzne tutaj bardziej niz w Polsce:) Nienawidze Portugalskiej zimy!! Kiedy tak pada i pada i pada i konca nie widac....zdecydowanie wole uroki Polskiej bialej zimy :) Pozdrawiam wszystkich polskich zmarzluchow :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj my tez tutaj marzniemy bardziej. Po powrocie ze świąt spędzonych w Polsce, gdzie w tym roku temperatura była porównywalna z ta w Portugalii, Nuno tez powiedział ze było mu tam duuuuzo cieplej :)

      Delete
    2. Tak, tak zgadzam sie w Polsce w te swieta temperatura byla fantastyczna...:) Ale juz styczen sie konczy i coraz blizej do lata!!:)

      Delete